Cześć kolego, mimo, że na forum jest masa ludzi bardziej kompetentnych do udzielania porad ode mnie, pozwolę sobie napisać. Zwykle tego typu wątki i zapytania kończą się drogowskazem do FAQ serwisu albo do dokształcenia się w elementarnych kwestiach sztuki realizatorskiej. W związku z tym, że też kiedyś byłem na etapie "co z czym i po co", postaram się pomóc.
W swoim poście wspomniałeś, że chcesz poprawić jakość tego co robisz. Niestety zarówno słowo: "poprawić" jak i słowo "jakość" to w tym przypadku dwa bardzo względne pojęcia. Aby móc Ci w jakikolwiek sposób pomóc, musielibyśmy wiedzieć jak brzmi to co już osiągnąłeś i to czego oczekujesz od tych nagrań więcej. Po pierwsze: jedną z najważniejszych rzeczy jakie musisz zapamiętać to to, że samo nagranie wokalu wysokiej jakości ( a mówię tu o optymalnej odpowiedzi pomieszczenia w jakim znajduje się wokalista, o jego umiejętnościach wokalnych, samopoczuciu, czymś co nazywa się "tym dniem", dalej mikrofonie, przedwzmacniaczu na przetworniku kończąc) to dopiero początek drogi do wyprodukowania dobrego nagrania, dobrego czyli takiego, które przynajmniej w jakimś stopniu jest w stanie zbliżyć się brzmieniowo do zwykle kultowych nagrań referencyjnych. Prawdziwa zabawa zaczyna się podczas miksowania, gdzie obok wokalu stają w szeregu inne istrumenty. Nie chcę zakładać z góry, że rozglądasz się za kompresorem sprzętowym, tylko dlatego, że "przecież każdy ma w studio kompresor, bo kompresor jest cool", bo tak tu nie raz się działo. Zakładam, że w Twoim przypadku poprawić jakość wokalu za pomocą kompresji znaczy: zwiększyć jego obecność w miksie, podnieść jego względną głośność i sprawić by był "twarzą" miksu, a nie ginął gdzieś między gitarą a werblem. Masz rację, wokal najczęściej w gęstych miksach wyciąga się na wierzch za pomocą kompresji, ale w przypadku niedoświadczonych producentów bardzo często to nie brak kompresora powoduje problemy z wokalem, a sama nie do końca poprawna konkstrukcja aranżacji. Wierz mi, mimo że wydaje się to niemożliwe, to jedna lub dwie kiepskie barwy w aranżu, bądź niesmacznie zestawione barwy sampli perkusyjnych i anemicznie zaprogramowana linia basu i bębnów potrafią tak zepsuć estetykę nagrania, że choćby sam Chris Cornell dośpiewał Ci wokale, to za Chiny ludowe nie będzie to "żreć". Po drugie: uważam, że zakup sprzętowego kompresora w Twoim przypadku to zbędny wydatek, zwłaszcza, że posiadając 2i2 (zakładam, że chodzi o Scarlett) posiadasz również zestaw świetnych pluginów Scarlett Plugin Suit. To 4 wtyki, które pozwolą Ci osiągnąć naprawdę świetne efekty brzmieniowe. Kompresor z tego pakietu pracuje naprawdę świetnie, wiem bo sam bardzo często sięgam po niego w terenie. Eksperymentuj, ćwicz, ustawiaj, i za chwilę podsłuchuj wzorcowe nagrania swoich ulubionych wykonawców i porównuj. Trening czyni mistrza, jak będziesz cierpliwy to z czasem sam się przekonasz jakie to proste.
powodzenia