Post
autor: MB » środa 31 sie 2011, 21:41
Swoją drogą, mam pytanie do konstruktorów i elektroników. Dlaczego maszyny analogowe, które w swojej budowie są, jakby nie było, dużo prostrze ( chyba że jestem w błędzie i czegoś nie wiem), niż cuda typu Blofeld, virus, nova i inne udawacze analogów, są tak drogie.
**************************
Instrument typu VA to raptem kilka układów scalonych - jeden procesor sygnałowy, jeden układ pamięci RAM, przetwornik C/A, jakieś pomocnicze drobiazgi. Taktowanie zegarem wiele MHz pozwala zrealizować dziesiątki głosów równolegle dzięki zasadzie zwielokrotnienia czasowego. W urządzeniu analogowym pojedynczy blok (czy to oscylator czy filtr) to kilka analogowych układów scalonych plus kilkadziesiąt elementów pasywnych (kondensatory, rezystory), które należy pomnożyć przez liczbę głosów, bo o żadnym zwielokrotnieniu nie ma mowy. A więc polifoniczny analog to monstrum z kilkoma setkami układów scalonych.
Nietrudno się domyślić, że z takim wzrostem komplikacji gigantycznie rosną koszty produkcji, montażu, strojenia, serwisowania, a na łeb na szyję spada niezawodność.
Dlaczego Korg tworzy jakieś totalnie nieużyteczne gadżety (ta pseudo klawiatura to jakaś porażka) a nie stworzy fajnego polifonicznego, chociażby 4-6 głosowego analoga, z 3-ma VCO, filtrem, ADSR i LFO? Czy to takie trudne dla inżynierów tej czy innej firmy?
***************************
To nie inżynierowie w tych firmach decydują o tym, co będzie produkowane, tylko trzeźwo kalkulujący specjaliści od rynku i rentowności produktu