Sumowanie analogowe a cyfrowe

Jeśli masz problem związany ze sprzętem stosowanym w domowym lub profesjonalnym studiu, to tu jest odpowiednie miejsce, aby się nim zająć.
Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:
Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: matiz » piątek 20 lut 2004, 23:47

Fajny temat

Po pierwsze - jakkolwiek nie brzmialoby zgranie przeprowadzone z DAW przez analogowy stol i dolaczone do niego graty, proponuje pamietac, ze poza rzadkimi przypadkami (a na pewno w przypadku jakiegokolwiek mackie) tracimy podstawowa zalete - TOTAL RECALL! Rzadko udaje sie uzyskac dobry miks za pierwszym razem, a poprawki w przypadku miksowania wylacznie w Pro-Toolsie (na przyklad) sa prosta i szybka przyjemnoscia. Uzycie jakiegokolwiek analogowego urzadzenia czy calego miksera powoduje, ze albo robimy znaczki pisaiem na obudowie (ale co z korektorami w mikserze?) albo uznajemy, ze jest dobrze i nie trzeba poprawiac. Ja jestem zdania, ze mozliwosc poprawek wielokrotnie przewyzsza potencjalne zyski plynace ze zgrania metoda "hybrydowa".

Po drugie - co do slyszenia bledow kwantyzacji na poziomie 24 bitow: proponuje wlaczyc sobie jakakolwiek nowoczesna plyte i obserwowac wskazniki wysterowania. Jak ktos mi powie, ze z produkcji Metaliki, Robbiego Wiliamsa czy czego tam slychac, ze np. bebny byly nagrywane na szesnastosladowym 827 bez dolby a gitary przez marshalla, ale z glosnikami greenback 25W a nie 30W dla "cieplejszego" i blizszego brzmienia, to niech zgrabuje sobie taki utwir, obetnie do czterech bitow i sprobuje wtedy - a moze i dwa bity wytarcza? Bo osiem to juz za duzo

Co do Pro-Toolsa i jego miksera - znana afera z mikserami, ktore brzmialy zupenie inaczej, mialy inna glebie, baze stereo, przezroczystosc, co tam kto chce, tylko, ze... w przeciwfazie miksy sie znosily calkowicie (zero zero, a nie bledy ditheringu) spowodowala zakonczenie dyskusji o wyzszosci swiat wielkiejnocy nad innymi. Zgrywanie przez mikser analogowy ma sens w przypadku urzadzen typu Neve/SSL, dyspomujacymi swoim brzmieniem. Takie zgranie na pewno bedzie inne, a czy lepsze - to oceniaja zleceniodawcy podczas podpisywania faktury

Awatar użytkownika
PSP
Posty:172
Rejestracja:poniedziałek 17 lut 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: PSP » piątek 20 lut 2004, 23:47

...Jesli znaczna czesc realizatorow twierdzi, ze mikser oparty o DSP brzmi fatalnie to warto poszukac razem z nimi rzeczywistych przyczyn zlego brzmienia a nie poprzestac na paru uproszczonych obliczeniach.

**********************

Czy to dotyczy każdego miksera opartego na DSP, czy chodzi tylko o Protools TDM?

BTW. Gdzie lepiej miksować - w Cubase SX2.0 czy w mikserze karty DSP Creamware Pulsar ?...

**********************



Akurat tutaj mialem na mysli miksery 24 bitowe, szczegolnie PT TDM, jednak osobiscie nie zajmowalem sie ta kwestia i podpieram sie opiniami znajomych.

Nie wiem gdzie lepiej miksowac czy w Cubase SX 2 czy na karcie Pulsar. Z tego co wiem Cubase SX 2 ma bardzo wyrazna przewage jakosci przetwarzania w mikserze w porownaniu z Cubase VST nie wiem natomiast jak pracuje sam Pulsar. Jesli sie nie myle Creamware uzywa arytmetyki zmienno pozycyjnej i prawdopodobnie w tym przypadku trzeba uwzglednic w pierwszej kolejnosci wzgledy konfiguracyjne. No chyba, ze testy odsluchowe wykaza przewage jedengo z mikserow.



Mateusz


Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: MB » piątek 20 lut 2004, 23:55

Prosze bardzo, nie zgadzaj sie, praktyka jednak mowi troche co innego i sa nawet podstawy teoretyczne i naukowe eksperymenty swiadczace o tym, ze to jednak ma znaczenie.

Najwazniejszy w tym wszystkim jest fakt, ze potrafimy slyszec dzwieki harmoniczne na poziomie nawet -20dB ponizej poziomu szumow, tyle przynajmniej slysza normalni, niekoniecznie super slyszacy realizatorzy (odsylam do lektury ksiazki swietnego eksperta od masteringu Boba Katza, gdzie wyjasnia potrzebe ditheringu przy obcinaniu slow do 24 bitow na wyjsciach sprzetowych procesorow).

**********************

z całym szacunkiem, wygląda na to, że "praktyka" o której piszesz to jednak czcze wymysły. Polecam lekturę podstawowych publikacji nt. psychoakustyki. Jeśli za 0dB przyjmie się próg słyszenia (najsłabszy słyszalny ton sinusoidalny) to granica bólu/uszkodzenia słuchu wypada w 140dB. Wiadomo, że nikt przy zdrowych zmysłach nie słucha muzyki na poziomie 140dB SPL (a raczej 80-90dB SPL), więc szum kwantyzacji wypadający 145dB poniżej 0dB FS jest odtwarzany grubo poniżej progu słyszenia. Na dodatek trzebaby niewiarygodnych środków technicznych ażeby wyizolować pomieszczenie odsłuchowe tak, aby uzyskać taką olbrzymią dynamikę reprodukcji i nie zgubić najcichszych detali (tutaj - zniekształceń obcięcia 24. bitu) w hałasie otoczenia. Zatem słyszalność szumu kwantyzacji (a sam zauważyłeś, że szum jest gorzej słyszalny od tonu) 24-bitowej to czysta fantazja.







>Jeśli zaś chodzi o owych złotouchych speców od masteringu- jeśli ktoś wiarygodnie udowodni, że słyszy zniekształcenie związane z obcięciem słowa na poziomie 24 bitów, to ja zakładam szpiczasty kapelusz i zapisuję się do Hogwart....



To mozesz sie juz przygotowywac )) Jak powyzej napisalem te bledy siegaja wyzszych botow ale obcinanie nawet na poziomie 24 bitow jest operacja degradujaca.

Nie mam powodu nie wierzyc paru znanym mi osobom, ktore robiac mastery naprawde wypracowali sobie mozliwosci slyszenia takich rzeczy.

************************

a ja nie muszę nikomu wierzyć bo zamiast opowiastek "masteringowców" (uwielbiających otaczać swój fach aureolą niedostępności) mam oparcie w bardzo wiarygodnych testach panelowych AES oraz ITU, przygotowywanych na potrzeby opracowania modelu percepcyjnego dla technik kodowania psychoakustycznego. A z tych pomiarów jednoznacznie wynika, że granice percepcji są GRUBO powyżej tego, co wmawiają nam panowie chcący uchodzić za złotouchych.





Pokaż mi wiarygodny dowód niewłaściwego działania sumowania sygnałów we współczesnej implementacji DAW i niepodważalnej słyszalności tych niekorzystnych efektów, a odszczekam wszystko co napisałem. Póki co, pozostajemy raczej nie jak chciałbyś to przedstawić w kontrowersji teoria a praktyka, a raczej w opozycji udokumentowane wyniki pomiarów psychoakustycznych kontra masteringowe gawędy przy kawie.



pozdrawiam

MB

Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: matiz » piątek 20 lut 2004, 23:59

kontra masteringowe gawędy przy kawie.



Hehe - wlasnie, w dodatku jedyne, co mamy do oceny to wytwory mistrzow masteringu, charakteryzujace sie szesciodecybelowa dynamika

Awatar użytkownika
PSP
Posty:172
Rejestracja:poniedziałek 17 lut 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: PSP » sobota 21 lut 2004, 23:42

> z całym szacunkiem, wygląda na to, że "praktyka" o której piszesz to jednak czcze wymysły. Polecam lekturę podstawowych publikacji nt. psychoakustyki. Jeśli za 0dB przyjmie się próg słyszenia (najsłabszy słyszalny ton sinusoidalny) to granica bólu/uszkodzenia słuchu wypada w 140dB. Wiadomo, że nikt przy zdrowych zmysłach nie słucha muzyki na poziomie 140dB SPL (a raczej 80-90dB SPL), więc szum kwantyzacji wypadający 145dB poniżej 0dB FS jest odtwarzany grubo poniżej progu słyszenia. Na dodatek trzebaby niewiarygodnych środków technicznych ażeby wyizolować pomieszczenie odsłuchowe tak, aby uzyskać taką olbrzymią dynamikę reprodukcji i nie zgubić najcichszych detali (tutaj - zniekształceń obcięcia 24. bitu) w hałasie otoczenia. Zatem słyszalność szumu kwantyzacji (a sam zauważyłeś, że szum jest gorzej słyszalny od tonu) 24-bitowej to czysta fantazja.



Tak, tak, wiem jak wyglada zakres slyszalnosci czlowieka, tez kiedys do szkoly chodzilem Trudno mimo to ignorowac zawodowcow. Wlasciwie to oni pracuja na tym sprzecie i jedyne co mozna zrobic to probowac dociec na rozne sposoby dlaczego cos jest nie tak z ta cyfra. Dla mnie stwierdzenie, ze im sie tak pewnie tylko wydaje bo nie zaja teorii jest po prostu ignorowaniem problemu bo tak jak juz pisalem byc moze problem lezy troche gdzie indziej niz to o czym mowie odnosnie PT...



Masz duzo racji (izolacja pomieszcenia, prog 0 fonow - w dB to wyglada zupelnie inaczej, no i perspektywa krwi z uszu powyzej 140)

Nie wszystko jednak jest w Twoich rozwazaniach prawda. Jak juz wspomnialem normalny czlowiek slyszy dzwieki siegajace -20dB ponizej poziomu szumu, to wlasnie dzieki temu zjawisku porzadny dithering do 16 bitow jest w stanie zachowac jakosc 19 bitowego nagrania. A czy sa ludzie co to slysza? Sporo rozmawiam z takimi ludzmi bo sa naszymi konsultantami. Podobnie sie sprawa ma z cichym pomieszczeniem, oczywiscie naprawde ciche pomieszczenie jest prawie nie realne do stworzena nawet na poziomie masteringu jednak zwroc uwage, ze wiekszosc halasow, ktore ma znaczenie w tym przypadku sa albo wasko pasmowe albo sa to roznego rodzaju stuki pojawiajace sie tylko "czasami", oba typy halasow maja wiec ograniczone mozliwosci maskowania dzwieku.



Jak juz wspomnialem z przyczyn technicznych blad kwantyzacji w mikserach stalopozycyjnych 24 bitowych nie lezy na poziomie 24 bitow ale

raczej (w zaleznosci od liczby operacji panoramowania, sumowania z tlumikiem na bus itp, wreszcie tlumika sumy) w okolicach 20 bitu (w szczegolnych przypadkach duzo wyzej) co przy odsluchu studyjnym, gdzie mix wciaz nie jest skompresowany i wciaz idzie przez przetworniki 24 bitowe moze miec juz naprawde istotne znaczenie. I naprawde wystarczy wlaczyc cos innego niz metal zeby bledy byly slyszalne.



A teraz wazniejsza sprawa - szum kwantyzacji. Nie ma on nic wspolnego z szumem chociazby bialym a takze jego relacja z sygnalem oryginalnym nie ma nic wspolnego z ditheringiem. Gdyby tak nie bylo uzywanie dithreringu i nawet przy obcinaniu do 4 bitow nie mialoby w ogole sensu Szum kwantyzacji jest w relacji do sygnalu, na dodatek jest nie harmoniczny i bardziej przypomina brzmieniem przester niz szum analogowy lub dithering. Co gorsze sygnal oryginalny zamiast sie w niego wtapiac jest z nim mocno zwiazany i nie zejdzie ani odrobine nizej niz szum kwantyzacji.

Zachecam do napisania prostego algorytmu ditheringu zeby zrozumiec jak ogromna jest miedzy nimi roznica.



Jest jeszcze jedna sprawa. Kompresja sygnalu na potrzeby CD jest mocno przesadzona ale po pierwsze po raz kolejy podnosi o np 2 bity bledy kwantyzacji, ktore powstaly w DAW (wiec teraz to moze byc np 18 bit lub wyzej) po drugie nie kazda muzyka podlega tego typu kompresji. Nie mowie tu tylko o klasyce, gdzie poziom 0dBFS wlasciwie nie jest zadnym priorytetem ale chociazby o roznych kameralnych akustycznych nagraniach nie wspominajac juz o realizacjach na potrzeby systemow wielorozdzielczych. We wszystkich tych przypadkach zdaza sie, ze slabsze dzwieki graja na poziomie np -40..-60dBFS i na tym poziomie znieksztalcenia kwantyzacji przy ich wrednym z punktu widzenia harmonii charakterze sa naprawde slyszalne.



>Jeśli zaś chodzi o owych złotouchych speców od masteringu- jeśli ktoś wiarygodnie udowodni, że słyszy zniekształcenie związane z obcięciem słowa na poziomie 24 bitów, to ja zakładam szpiczasty kapelusz i zapisuję się do Hogwart....



To mozesz sie juz przygotowywac )) Jak powyzej napisalem te bledy siegaja wyzszych botow ale obcinanie nawet na poziomie 24 bitow jest operacja degradujaca.

Nie mam powodu nie wierzyc paru znanym mi osobom, ktore robiac mastery naprawde wypracowali sobie mozliwosci slyszenia takich rzeczy.

************************

a ja nie muszę nikomu wierzyć bo zamiast opowiastek "masteringowców" (uwielbiających otaczać swój fach aureolą niedostępności) mam oparcie w bardzo wiarygodnych testach panelowych AES oraz ITU, przygotowywanych na potrzeby opracowania modelu percepcyjnego dla technik kodowania psychoakustycznego. A z tych pomiarów jednoznacznie wynika, że granice percepcji są GRUBO powyżej tego, co wmawiają nam panowie chcący uchodzić za złotouchych.



Wiesz, mam wrazenie, ze poraz kolejny upraszczasz sprawe, tez mam doczynienia z AESj. i wiem jak te badania wygladaja, zawsze podlegaja pewnym uproszczeniom pod wzgledem zastosowanego sprzetu, doboru ludzi i materialu muzycznego itp. W tym miejscu mowie o ludziach, ktorzy sa najlepszymi fachowcami w swojej branzy a nie o statystycznym sluchaczu boom-boxa. Nie wiem jak przed Toba ale przede mnia raczej nie wiele ukrywaja. Konkretnie wytykaja mi bledy w moch algorytmach i zwykle sa to takie subtelnosci, ze z pozoru nie powinny miec az tak istotnego znaczenia. Jeszce raz zachecam do lektury ksiazki Boba Katza bo zamiast zwalczac realizatorow mozna tam skonfrontowac swoja teorie z wiedza (nie tylko praktyczna ale poparta tez rzetelna teoria) doswiadczonego realizatora.

A tak przy okazji chcialbym zapytac czy nie slyszysz roznicy miedzy wynikiem badan psychoakustycznych - mp3 (mowie a najnizszych stopniach kompresji) a oryginalem?



> Pokaż mi wiarygodny dowód niewłaściwego działania sumowania sygnałów we współczesnej implementacji DAW i niepodważalnej słyszalności tych niekorzystnych efektów, a odszczekam wszystko co napisałem.



Nie pokaze takiego dowodu, probuje pokazac na przykladzie PT, ze tego typu bledy sa i nie chodzi o sumowanie, ile lepszy pod tym wzgledem jest Logic tego nie wiem. Moze np ludzie, ktorzy narzekaja na mikser Logica korzystaja z Logica pracujacego na TDM, bo taka konfiguracja robi sie ostatnio bardzo popularna. Nie zalezy mi na tym, zebys cos odszczekiwal ale zrozumial, ze byc moze za malo wiemy, zeby po prostu zignorowac tego typu opinie.



> Póki co, pozostajemy raczej nie jak chciałbyś to przedstawić w kontrowersji teoria a praktyka, a raczej w opozycji udokumentowane wyniki pomiarów psychoakustycznych kontra masteringowe gawędy przy kawie.



Moj cel jest zupelnie inny. Sprobowac zrozumiec co jest powodem tego zamieszania a nie z gory odrzucic tego typu opinie jako niezgodne z teoria. Pokazalem na przykladzie miksera 24 bitowego, ze bledy moga siegac 20 bitu. Probowalem tez wyjasnic jakosciawa roznice pomiedzy ditheringiem a szumem kwantyzacji, ktory slowo "szum" ma tylko w nazwie (niestety).

Konsultacji, ktore pomagaja nam robic produkty doceniane przez najlepszych realizatorow na swiecie nie nazwalbym gaweda o kawie, tym bardziej, ze sa to ludzie konsultujacy najwyzszej klasy wzmacniacze, glosniki i procesory studyjne analogowe i cyfrowe roznego typu.

Sproboj pobawic sie z dithreringiem i noise shapingiem (a to przeciez juz standard) a zrozumiesz moze chociaz w czesci o czym mowie bo w tym przypadku naprawde nie trzeba byc zlotouchym...



**********************

Matiz: Moze muzyka, ktorej sluchasz zeczywiscie ogranicza sie w swojej dynamice do 6dB a jednak nie ryzykowalbym jej sluchania na naprawde porzadnym sprzecie po obcieciu do 8 bitow bo mimo "subtelnosci roznic zmieczenie sluchaniem moze nastapic znacznie szybciej niz by wynikalo z walorow gatunku

Zwroc tez prosze uwage na fakt, ze te 6dB masz juz po dopakowaniu przez masteringowcow (moze tego gatunek wymaga a moze to kolejny przyklad na "syndrom glosniej plyty". Na poziomie realizacji dynamika jest duzo wieksza.

No i jeszcze jedno, mowisz, ze roznicew miksach sa zerowe. Wazne jednak przy jakiej rozdzielczosci bo naprawde arytmetyka w komputerze to cos wiecej niz 1 + 1 i programista ma pare mozliwosci do wyboru a wyniki w ulamkach sa wtedy znaczaco inne.



Pozdrawiam i zachecam do eksperymentowania a nie ignorowania,



Mateusz


Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: matiz » niedziela 22 lut 2004, 00:35

Matiz: Moze muzyka, ktorej sluchasz zeczywiscie ogranicza sie w swojej dynamice do 6dB a jednak nie ryzykowalbym jej sluchania na naprawde porzadnym sprzecie po obcieciu do 8 bitow bo mimo "subtelnosci roznic zmieczenie sluchaniem moze nastapic znacznie szybciej niz by wynikalo z walorow gatunku



Problem w tym, ze sam wyzej napisales, ze jedynie muzyka powazna nie podlega tym prawom - wszystkie inne rodzaje sa dopakowane do granic absurdu.



Zwroc tez prosze uwage na fakt, ze te 6dB masz juz po dopakowaniu przez masteringowcow (moze tego gatunek wymaga a moze to kolejny przyklad na "syndrom glosniej plyty". Na poziomie realizacji dynamika jest duzo wieksza.



O to mi wlasnie chodzi, i TO wlasnie jest temat na oddzielna dyskusje. Widze tu przynajmniej dwa zagadnienia: po pierwsze, mozemy sobie dyskutowac do woli o mikserze Pro-Toolsa i jaki on jest be, ale koncowym efektem stosowania tego miksera oraz wszelkich innych najnowszych wynalazkow cyfrowych i analogowych jest "siara", ktorej po prostu nie da sie sluchac. Nikt mi nie powie, ze to, co dzieje sie na plytach rozrywkowych z ostatnich lat wymaga wyrafinowanego, analogowego sprzetu i cyfrowej obrobki 96/24 z oversamplingiem i zastosowaniem grubych kabli - raczej potrzebna jest dalsza praca nad plug-inami w stylu VW

Po drugie, i tu rzeczywiscie zastanawiam sie, jak to jest w wielkim swiecie i z najwiekszymi produkcjami, jak to jest mozliwe, ze sesje nagraniowe realizowane przez najwiekszych realizatorow, muzykow, wokalistow, producentow, geniuszy w kazdym calu, sluchane i zgrywane na najlepszym sprzecie cyfrowym i analogowym w rezultacie brzmia jak "gowno z rurki" i tylko biora udzial w zawodach "kto dopakuje wiecej ode mnie"? To jest jakas paranoja - zeby o brzmieniu, nad ktorym pracuje sztab ludzi przez wiele miesiecy decydowal jakis swir z kompresorami? No bo jak to jest - kazdy z nas wie, jak bardzo zmienia sie brzmienie utwory (wrecz tez proporcje w instrumentach) po przepuszczeniu materialu przez "zestaw masteringowy" zlozony z kompresoraiwlopasmowego i ostrego limitera. I teraz pytanie: albo ze studia wychodzi fajnie brzmiaca produkcja, ktorej da sie wysluchac bez zmeczenia, majaca dynamike i nastroj, spelniajaca zarazem sporo niejednokrotnie sprzecznych oczekiwan w zakresie proporcji instrumentow, glosnosci wokalu do podkladu i chorkow itp. a potem idzie to wszystko na "prase", ktora to homogrnizuje i wypluwa paskudztwo, ktore po dwoch minutach sluchania zmusza do wylaczenia plyty lub przynajmniej sciszenia odtwarzacza. Kto to akceptuje - producent, aranzer, muzycy z zespolu, ktorzy dwa dni dobierali naciag do werbla, zeby brzmial tak, jak trzeba? Nie wierze, ze to im sie podoba! Ale druga mozliwosc jest jeszcze bardziej upiorna - otoz po wielu miesiacach pracy ze studia wychodzi cos na ksztalt tego, co slyszymy na plycie - zmasakrowana sciana dzwieku "zfinalizowana" na maxa, tylko na master daja wersje z wylaczonym zestawem masteringowym (werbel 14dB glosniejszy niz wokal, stopa "tylko" 9), zeby ON zrobil to lepiej, albo i tak samo, ale zeby tez troche zarobil. To jest mozliwe, przeciez juz na etapie aranzacji a potem zgrania podstawowym kryterium jest takie wypelnienie pasma, zeby zdzbla nie dalo sie wcisnac - cienkie smyki, bzyczace gitarki i wokal dopalony autotunem albo jakims generatorem sinusoidalnym, zeby sie lepiej przebijal. Mistrzostwo swiata - i my wszyscy realizatorzy startujemy w tych zawodach...



No i jeszcze jedno, mowisz, ze roznicew miksach sa zerowe. Wazne jednak przy jakiej rozdzielczosci bo naprawde arytmetyka w komputerze to cos wiecej niz 1 + 1 i programista ma pare mozliwosci do wyboru a wyniki w ulamkach sa wtedy znaczaco inne.



Jezeli mowimy o tym samym, czyli o slepym tescie mikserow Pro-Toolsa, to roznice byly calkowicie zerowe - pliki 24 bitowe sie znosily (miksy byly bez poglosow). To byl prawdziwy slepy test, bo przypomne, ze do testowania dano trzy miksery - A, B i C - w tym dwa byly takie same a jeden inny, ale ktory byl ten stary, a ktory nowy, i ktory byl zdublowany, tego nie ujawniono, a zuzycie DSP bylo sztucznie ujednolicone. Juz sam fakt takiego "oszustwa" powinien powstrzymac niektorych od opisywania "wlasnymi slowami" roznic w brzmieniu poszczegolnych mikserow - ale nie, ludzie slyszeli roznice miedzy wszystkimi trzema mikserami (rozni ludzi, ale jednak) - mimo, ze od poczatku bylo wiadoma, ze dwa sa takie same! Po parunastu postach entuzjazm do testowania mikserow jakos zmalal, oslably tez naciski na Digidesign na wyprodukowanie lepszego miksera, a gdy ktos zamiast sluchac odjal od siebie miksy i mu wyszlo zero, watek jakos calkiem stracil "rozped"

Teraz miksery to nie jest to juz dyzurny temat, choc czasem sie pojawia. Tematem jest tylko dla tych, ktorzy nie maja z tym na co dzien do czynienia i slyszeli, ze dzwoni.

Uwaga - to nie jest ten problem, o ktorym wspominal J. Gawlowski w swoim wywiadzie, a ktory, przypomne, dotyczy rzaczywiscie Pro-Toolsa i funkcji Bounce To Disk, czyli zgrania, i ktora rzeczywiscie w pewnych warynkach nie zgrywa na dysk tego,co slychac. To jest jakis blad, wystepujacy rzadko, ale stwierdzony. Firma pracuje nad tym od paru lat i jakos nic -ale to nie o to w tych rozwazaniach chodzi.


WG
Posty:1235
Rejestracja:poniedziałek 12 sie 2002, 00:00

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: WG » niedziela 22 lut 2004, 01:10

Uwaga - to nie jest ten problem, o ktorym wspominal J. Gawlowski w swoim wywiadzie, a ktory, przypomne, dotyczy rzaczywiscie Pro-Toolsa i funkcji Bounce To Disk, czyli zgrania, i ktora rzeczywiscie w pewnych warynkach nie zgrywa na dysk tego,co slychac. To jest jakis blad, wystepujacy rzadko, ale stwierdzony. Firma pracuje nad tym od paru lat i jakos nic -ale to nie o to w tych rozwazaniach chodzi.

**********************

Czyżby ?

Bo ja widzę tutaj oczywistą zależność pomiędzy sumowaniem a funkcją Bounce to Disk o której dobrze wspominał pan Gawłowski, że zgranie na DAT'a daje zawsze przewidywalne rezultaty.

IMHO moim zdaniem sumowanie analogowe w dalszym ciągu wyprzedza cyfrę co jest przecież logiczne i powiedziałbym uzasadnione. W dalszym ciągu są stoły mikserskie na których dokonuje się zgrania i realizacji nagrań i nic nie wskazuje na to, że ulegnie to zmianie. Dlatego dziwię się, że tak długo musicie się rozwodzić nad tym ażeby zrozumieć, że cyfra zawsze była i będzie wrogiem dla dźwięku

Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: matiz » niedziela 22 lut 2004, 01:44

Bo ja widzę tutaj oczywistą zależność pomiędzy sumowaniem a funkcją Bounce to Disk o której dobrze wspominał pan Gawłowski, że zgranie na DAT'a daje zawsze przewidywalne rezultaty.



A zgranie na DATa to nie sumuje?

W tym probleie chodzi o to, ze PT zgrywa na dysk (funkcja bounce) nie zawsze to, co slyszymy. Jezeli zgrywa sie na dwa slady w PT albo jak kto woli na DATa, to problem ten oczywiscie nie wystepuje.

Oczywiscie wszyscy dyskutanci wiedza, ze funkcja Bounce To Disc odbywa sie takze w czasie rzeczywistym



Co do reszty - krotko - nie zgadzam sie

Awatar użytkownika
PSP
Posty:172
Rejestracja:poniedziałek 17 lut 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: PSP » niedziela 22 lut 2004, 09:35

> Problem w tym, ze sam wyzej napisales, ze jedynie muzyka powazna nie podlega tym prawom - wszystkie inne rodzaje sa dopakowane do granic absurdu.



Nie wszystkie inne, na pewno "powaga" stoi na jednym z biegunow gdzie operacje z poziomem sa bliskie 0. Jenak pomiedzy nia a ordynarnie dopakowanym popep jest jeszcze pare fajnych rzeczy, ktore da sie sluchac. Z ta ordynarnoscia chodzi mi o to, ze te nagrania staja sie po prostu totalnie nudne.

Chodzilo mi tez o to, zeby pokazac, ze sa gatunki i realizacje (no nie tylko klasyczne ale tam prawdopodobnie najbardziej to wychodzi), gdzie roznice moga byc znaczace. Mozna tez jeszcze wspomniec o dzwieku w filmie, gdzie poziom szczytowy mierzy sie tylko po to, zeby limiter zapobiegl przesterowaniu, ktore jednak ze wzgledu na specyfikacje jest trudno osiagalny nawet w najmocniejszych momentach filmu. Tym samym to co sie dzieje na typowych poziomach odsluchu leze w drodkowej czesci dynamiki tzw standardu CD.

Jeszcze raz chcialbym zastrzec, ze nie chodzi mi o to, zeby na sile wykazac, ze czyjs mikser cyfrowy jest zly - raczej zeby wskazac przynajmniej jedno z mozliwych zrodel degradacji sygnalu w sprzecie cyfrowym. Wszak od muzyka do gotowego CD dluga droga a bledy podlegaja sumowaniu.



> O to mi wlasnie chodzi, i TO wlasnie jest temat na oddzielna dyskusje. Widze tu przynajmniej dwa zagadnienia: po pierwsze, mozemy sobie dyskutowac do woli o mikserze Pro-Toolsa i jaki on jest be, ale koncowym efektem stosowania tego miksera oraz wszelkich innych najnowszych wynalazkow cyfrowych i analogowych jest "siara", ktorej po prostu nie da sie sluchac. Nikt mi nie powie, ze to, co dzieje sie na plytach rozrywkowych z ostatnich lat wymaga wyrafinowanego, analogowego sprzetu i cyfrowej obrobki 96/24 z oversamplingiem i zastosowaniem grubych kabli - raczej potrzebna jest dalsza praca nad plug-inami w stylu VW



O dzieki za ten znajomy akcent

Ostatnio troche czytam pisma audiofilske i chodze po sklepach ze sprzetem i wiesz co? Okazuje sie, ze te wszystkie jakosciowe gadzety maja jednak znaczenie. Bo mimo, ze wiele nagran jest totalnie nudnych to i tak z porzadnego CD mozna uslyszec duzo wiecej niz z czegokolwiek i wtedy wyraznie slychac co rzeczywiscie nadaje sie do kosza a co jest "tylko" dopakowane z obecna moda.

Wracajac do tego dopakowywania to wsrod masteringowcow sa tez glosy zaniegajace o to, zeby wieksza uwage zwracac na brzmienie a nie tylko powalanie konkurencji poziomem srednim, z drugiej strony kontratakuja formaty wysokorozdzielcze, ktore daja szanse na bardziej rozsadna relacje szczyt/skuteczny.



> Po drugie, i tu rzeczywiscie zastanawiam sie, jak to jest w wielkim swiecie i z najwiekszymi produkcjami, jak to jest mozliwe, ze sesje nagraniowe realizowane przez najwiekszych realizatorow, muzykow, wokalistow, producentow, geniuszy w kazdym calu, sluchane i zgrywane na najlepszym sprzecie cyfrowym i analogowym w rezultacie brzmia jak "gowno z rurki" i tylko biora udzial w zawodach "kto dopakuje wiecej ode mnie"? To jest jakas paranoja - zeby o brzmieniu, nad ktorym pracuje sztab ludzi przez wiele miesiecy decydowal jakis swir z kompresorami?



To rzeczywiscie jest przykre. A moze w przypadku, o ktorym mowisz decyduje nie gosc od kompresji tylko facet z teczka od forsy? To by wiele wyjasnialo. W przypadku mniej budzetowych produkcji, gdzie muzycy maja cos jeszcze do powiedzenia czesto istnieje problem gdy ich wymaganie wobec realizatora masteringu ogranicza se do stwierdzenia - prosze mi to zrobic tak dobrze jak brzmi konkurencja, tylko, jeszcze glosniej. Tak wiec nie zwalamy tez wszystkiego na masteringowcow.



> No bo jak to jest - kazdy z nas wie, jak bardzo zmienia sie brzmienie utwory (wrecz tez proporcje w instrumentach) po przepuszczeniu materialu przez "zestaw masteringowy" zlozony z kompresoraiwlopasmowego i ostrego limitera. I teraz pytanie: albo ze studia wychodzi fajnie brzmiaca produkcja, ktorej da sie wysluchac bez zmeczenia, majaca dynamike i nastroj, spelniajaca zarazem sporo niejednokrotnie sprzecznych oczekiwan w zakresie proporcji instrumentow, glosnosci wokalu do podkladu i chorkow itp. a potem idzie to wszystko na "prase", ktora to homogrnizuje i wypluwa paskudztwo, ktore po dwoch minutach sluchania zmusza do wylaczenia plyty lub przynajmniej sciszenia odtwarzacza. Kto to akceptuje - producent, aranzer, muzycy z zespolu, ktorzy dwa dni dobierali naciag do werbla, zeby brzmial tak, jak trzeba? Nie wierze, ze to im sie podoba! Ale druga mozliwosc jest jeszcze bardziej upiorna - otoz po wielu miesiacach pracy ze studia wychodzi cos na ksztalt tego, co slyszymy na plycie - zmasakrowana sciana dzwieku "zfinalizowana" na maxa, tylko na master daja wersje z wylaczonym zestawem masteringowym (werbel 14dB glosniejszy niz wokal, stopa "tylko" 9), zeby ON zrobil to lepiej, albo i tak samo, ale zeby tez troche zarobil. To jest mozliwe, przeciez juz na etapie aranzacji a potem zgrania podstawowym kryterium jest takie wypelnienie pasma, zeby zdzbla nie dalo sie wcisnac - cienkie smyki, bzyczace gitarki i wokal dopalony autotunem albo jakims generatorem sinusoidalnym, zeby sie lepiej przebijal. Mistrzostwo swiata - i my wszyscy realizatorzy startujemy w tych zawodach...



Che, niezla teoria. Wg mojej obstaje, ze jednak gosc od marketingu robi swoje. A tak serio to kiedys mialem okazje uczestniczyc w masteringu materialu, ktory na glosnikach innych niz estradowe wlasciwie nie dawal sie sluchac, bardzo sprawna realizatorka z Woronicza zdzialala naprawde cuda. Drobnymi korektami doprowadzila material do "sluchalnosci"!



>> No i jeszcze jedno, mowisz, ze roznicew miksach sa zerowe. Wazne jednak przy jakiej rozdzielczosci bo naprawde arytmetyka w komputerze to cos wiecej niz 1 + 1 i programista ma pare mozliwosci do wyboru a wyniki w ulamkach sa wtedy znaczaco inne.



> Jezeli mowimy o tym samym, czyli o slepym tescie mikserow Pro-Toolsa, to roznice byly calkowicie zerowe - pliki 24 bitowe sie znosily (miksy byly bez poglosow). To byl prawdziwy slepy test, bo przypomne, ze do testowania dano trzy miksery - A, B i C - w tym dwa byly takie same a jeden inny, ale ktory byl ten stary, a ktory nowy, i ktory byl zdublowany, tego nie ujawniono, a zuzycie DSP bylo sztucznie ujednolicone. Juz sam fakt takiego "oszustwa" powinien powstrzymac niektorych od opisywania "wlasnymi slowami" roznic w brzmieniu poszczegolnych mikserow - ale nie, ludzie slyszeli roznice miedzy wszystkimi trzema mikserami (rozni ludzi, ale jednak) - mimo, ze od poczatku bylo wiadoma, ze dwa sa takie same! Po parunastu postach entuzjazm do testowania mikserow jakos zmalal, oslably tez naciski na Digidesign na wyprodukowanie lepszego miksera, a gdy ktos zamiast sluchac odjal od siebie miksy i mu wyszlo zero, watek jakos calkiem stracil "rozped"

Teraz miksery to nie jest to juz dyzurny temat, choc czasem sie pojawia. Tematem jest tylko dla tych, ktorzy nie maja z tym na co dzien do czynienia i slyszeli, ze dzwoni.



A to ciekawe, szczegolnie te roznice pomiedzy identycznymi mikserami Bardzo jednak wazne sa szczegoly takiego testu. Jaka rozdzielczosc mialy pliki i co tak naprawde sie dzialo w tych miksach. Dosc prosto mozna zrobic test, w ktorym roznic nie bedzie w ogole mimo zastosowania znacznych roznic w arytmetyce.



> Uwaga - to nie jest ten problem, o ktorym wspominal J. Gawlowski w swoim wywiadzie, a ktory, przypomne, dotyczy rzaczywiscie Pro-Toolsa i funkcji Bounce To Disk, czyli zgrania, i ktora rzeczywiscie w pewnych warynkach nie zgrywa na dysk tego,co slychac. To jest jakis blad, wystepujacy rzadko, ale stwierdzony. Firma pracuje nad tym od paru lat i jakos nic -ale to nie o to w tych rozwazaniach chodzi.



Slyszalem tez o innych bledach, np rozdzielczosc sygnalow side chain potrafi w pewnych okolicznosciach spasc do paru bitow, co ma znaczacy wplyw na dzialanie procesorow dynamiki.





>> Uwaga - to nie jest ten problem, o ktorym wspominal J. Gawlowski w swoim wywiadzie, a ktory, przypomne, dotyczy rzaczywiscie Pro-Toolsa i funkcji Bounce To Disk, czyli zgrania, i ktora rzeczywiscie w pewnych warynkach nie zgrywa na dysk tego,co slychac. To jest jakis blad, wystepujacy rzadko, ale stwierdzony. Firma pracuje nad tym od paru lat i jakos nic -ale to nie o to w tych rozwazaniach chodzi.

**********************

> Czyżby ?

Bo ja widzę tutaj oczywistą zależność pomiędzy sumowaniem a funkcją Bounce to Disk o której dobrze wspominał pan Gawłowski, że zgranie na DAT'a daje zawsze przewidywalne rezultaty.

IMHO moim zdaniem sumowanie analogowe w dalszym ciągu wyprzedza cyfrę co jest przecież logiczne i powiedziałbym uzasadnione. W dalszym ciągu są stoły mikserskie na których dokonuje się zgrania i realizacji nagrań i nic nie wskazuje na to, że ulegnie to zmianie. Dlatego dziwię się, że tak długo musicie się rozwodzić nad tym ażeby zrozumieć, że cyfra zawsze była i będzie wrogiem dla dźwięku



O rany, to sa zupelnie inne rzeczy. Mozliwe, ze to co robi PT podczas operacji bounce nie dziala dokladnie tak jak powinno, bledy w oprogramowaniu byly, sa i beda.



Natomiast dyskusja ta o ile dobrze zrozumialem raczej skupiala sie na tym, czy bledy cyfrowej obrobki sa znaczace dla miksu czy nie. W Twoim komentarzu widze nutke bardziej ogolna. Byc moze to wlasnie jest sedno przewagi prawdziwego analogowego stolu. Moze nie chodzi o bledy arytmetyki ale o prace na innych poziomach. Mikserze cyfrowym chorobliwie probujemy sie trzymac poziomu szczytowego, w mikserze analogowych znacznie wieksze znaczenie maja VU a zapewnieniem zabezpieczenia przed przesterowaniem zajmuje sie headroom!

Moze czas zrobic miker cyfrowy i plug-iny, w ktorych az do samego wyjscia poziom 0dBFS nie jest istotny? W prawdze w PT moga byc z tym problemy ale w mikserach natywnych nie powinno byc to problemem. Prawdopodobnie dla wielu realizatorow byla by to ulga bo samo obserwowanie cyfrowych miernikow szczytowcyh (ktore nie maja wiele wspolnego z percepowanym poziomem i zawartoscia sciezek) wprowadza nerwowosc.



Pozdrawiam,



MW


Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Sumowanie analogowe a cyfrowe

Post autor: MB » niedziela 22 lut 2004, 12:44

Trudno mimo to ignorowac zawodowcow. Wlasciwie to oni pracuja na tym sprzecie i jedyne co mozna zrobic to probowac dociec na rozne sposoby dlaczego cos jest nie tak z ta cyfra.

***************************

ależ doskonale wiadomo, co jest nie tak. Cyfra jest tania i powszechnie dostępna, a oni muszą za wszelką cenę udowodnić, że są wciąż potrzebni, bo mają sprzęt nieosiągalny dla śmiertelników i słyszą rzeczy niesłyszalne. Żeby nie było nieporozumień - wysoko cenię kompetentną pracę masteringowców, nie cierpię tylko wciskania ezoterycznego kitu.







oczywiscie naprawde ciche pomieszczenie jest prawie nie realne do stworzena nawet na poziomie masteringu jednak zwroc uwage, ze wiekszosc halasow, ktore ma znaczenie w tym przypadku sa albo wasko pasmowe albo sa to roznego rodzaju stuki pojawiajace sie tylko "czasami", oba typy halasow maja wiec ograniczone mozliwosci maskowania dzwieku.

*****************************

Zapominasz o maskowaniu dźwięku przez samą treść materiału, który jest poddawany obróbce. Szumu kwantyzacji nie słucha się w oderwaniu od samego sygnału.





Jak juz wspomnialem z przyczyn technicznych blad kwantyzacji w mikserach stalopozycyjnych 24 bitowych nie lezy na poziomie 24 bitow ale

raczej (w zaleznosci od liczby operacji panoramowania, sumowania z tlumikiem na bus itp, wreszcie tlumika sumy) w okolicach 20 bitu (w szczegolnych przypadkach duzo wyzej)

*************************

przepraszam bardzo, ale wcale tego nie wykazałeś, tylko narzuciłeś takie założenie. poproszę o konkretny przykład sytuacji, gdzie w 24-bitowym mikserze PT mamy kwantyzację na 20 bitach i wyżej.







co przy odsluchu studyjnym, gdzie mix wciaz nie jest skompresowany i wciaz idzie przez przetworniki 24 bitowe moze miec juz naprawde istotne znaczenie.

**********************

tu się zgadzam i nareszcie to jest jakiś poważny i konkretny argument.





A teraz wazniejsza sprawa - szum kwantyzacji. Nie ma on nic wspolnego z szumem chociazby bialym a takze jego relacja z sygnalem oryginalnym nie ma nic wspolnego z ditheringiem. Gdyby tak nie bylo uzywanie dithreringu i nawet przy obcinaniu do 4 bitow nie mialoby w ogole sensu Szum kwantyzacji jest w relacji do sygnalu, na dodatek jest nie harmoniczny i bardziej przypomina brzmieniem przester niz szum analogowy lub dithering. Co gorsze sygnal oryginalny zamiast sie w niego wtapiac jest z nim mocno zwiazany i nie zejdzie ani odrobine nizej niz szum kwantyzacji.

Zachecam do napisania prostego algorytmu ditheringu zeby zrozumiec jak ogromna jest miedzy nimi roznica.

***********************

dawno już przez to przechodziłem. Nie musisz mnie przekonywać co do różnicy pomiędzy błędem kwantyzacji a szumem białym, bo doskonale sobie zdaję z tego sprawę. Jednak szum kwantyzacji jest szerokopasmowy i jako taki podlega maskowaniu poza szerokością pasma krytycznego w stosunku do częstotliwości składowej sygnału, która go wywołała. Te mechanizmy są znane od lat 30-tych zeszłego wieku, a od lat 90-tych są bardzo gruntownie pomierzone.



BTW, zaimplementowałem na potrzeby eksperymentu kilka podstawowych algorytmów ditheringu, żeby pokazać studentom różnice. I zgadnij jaki rezultat - musiałem całkowicie zrezygnować z tego punktu programu, bo oni nie słyszą nawet ditheringu przy 16 bitach, nie mówiąc już o różnicach w rozkładzie szumu. Testowałem bardzo różnorodny materiał na trzech rocznikach studentów, łącznie ponad 200 osób i ani jedna nie była w stanie usłyszeć różnicy. Oczywiście porównanie złotouchych z Abbey Road ze studentami Politechniki jest kuriozalne, ale pokazuje jak bardzo oderwane od rzeczywistości są nasze rozważania o rzekomo nieprawidłowym ucinaniu 24-go bitu



Odpowiadając zbiorowo na resztę konentarzy: książkę Boba Katza mam i znam, nie zgadzam się z niektórymi jego tezami bo są nieaktualne i odnoszą się do sytuacji sprzed 10 lat. Przez parę lat używałem 24-bitowy odtwarzacz Coplanda, wiem o czym piszesz - znamienne, że ostatecznie zamieniłem go na wielokrotnie tańszą i ciekawiej brzmiącą 16-bitową Micromegę. Różnicy pomiędzy materiałem oryginalnym a skompresowanym przy 256 kb/s statystycznie nie słyszy 95% słuchaczy, przy 320kb/s nie słyszy nikt, włączając Ciebie i mnie (słuch mam zdrowy). Zrób sobie podwójnie ślepy test i sam się przekonaj, że to co "słyszymy" podpowiada nam świadomość i przekonanie, że musi być jakaś różnica. Podobnie jest z interkonektami i całą masą innych audiofilskich pierdół. Chcesz się przekonać? Możemy zorganizować podwójnie ślepy test. W dwóch takich już uczestniczyłem, i to z udziałem audiofilskiej śmietanki, zgadnij z jakimi wynikami

ODPOWIEDZ