> w 90% ta muzyka bazuje na wirtualnych instrumentach VSTi.
W takim przypadku nie potrzebujesz wielue we/wy.
> Dlatego zastanawiam się bo może po prostu lepiej kupić do Babyfac-u jakiegoś Myteka DAC, Lavry czy Rosette? żeby po prostu polepszyć tor audio i konwersję na monitory.
Serio? IMHO nie ma to najmniejszego sensu. Babyface to nie jest jakiś strucel za 150 zł, w którym jakość przetworników pozostawia cokolwiek do życzenia. Tym bardziej, że nie wgrywasz (A/D), a jedynie odsłuchujesz (D/A). Różnice będą kompletnie pomijalne.
> Tak na dobrą sprawę RME 9632 jest 32 kanałowa a nie wiem czy ktokolwiek kto jej kiedykolwiek używał chyba że 10 lat temu jak nie było FireFaców - rozubowywał ją chociaż do głupich tych kart rozszerzeń..nie sądzę..
:) U mnie w radiu były i są 3 takie w pełni rozbudowane o te rozszerzenia.
> No ok..masteringiem jako takim się nie zajmuje ale pracuje nad miksem - no ale to co tylko mastering Hi-endowe przetworniki musi mieć? tylko co to jest hi-end? Apogee? To może lepiej Duet kupić to od razu wejdę w ten "hi-end"?
Jeżeli pracujesz nad premasterem i Twoją rolą jest w żaden sposób nie zepsuć materiału - nie tylko wiedzą i doświadczniem, ale również jakością przetwarzania, jesteś ostatnim ogniwem przed oddaniem materiału do wydania. Jeżeli robisz to przy wykorzystaniu wysokiej klasy zewnętrznych urządzeń, to cały tor taki powinien być.
> Mnie bardziej interesuje to że jeśli wystarczy mi 20 kanałów po rozbudowie w Babyface czy warto się pchać w UC albo UCX/UFX bo rzekomo lepsza jakość dźwięku?
Ale nie rozumiem tej rozbudowy... Przecież wyżej piszesz, że Ci to nie jest potrzebne.
> czy RME w przypadku tańśzych rozwiązań stosuje gorsze komponenety?
Szklanka do połowy pusta czy do połowy napełniona? :) Jeżeli podejdziesz do tego tak, że jak tańsze to gorsze, to brzmi do niesprawiedliwie. Ja powiedziałbym, że jak droższe to lepsze :) Cena z czegoś wynika. Droższe karta to pewnie większa funkcjonalność, więcej we/wy, dodatkowe złącza, może nowsza technologia, może ciut lepsze podzespoły.
Tylko pamiętaj, że wszystko ma granice swojej wartości w zależności od zastosowania. Nawet 10 razy droższa karta nie wpłynie na jakość tworzonych przez Ciebie aranżacji, nawet na tę techniczną, bo materiał jest renderowany wewnątrz hosta. A jeszcze raz - te kosmetyczne różnice w przetwornikach użytych jedynie do odsłuchu są tak realnie pomijalne. Wiem, że fajnie się "pałować" przed zakupem, czytać tysiące recenzji. Po 3 dniach używania karty kompletnie o tym zapomnisz i zajmiesz się realnymi problemami. Przecież Twoja karta, w Twoim pomieszczeniu z jego unikalną charakterystyką, z Twoimi odsłuchami ustawionymi tak, a nie inaczej, z Twoją pozycją słuchacza względem tych monitorów są w zasadzie niepowtarzalne. Zaniesiesz klientowi aranż, a on odsłucha na swoich Creative'ach i powie, że ma za mało basu ;) Będziesz winił za to przetwornik? :) Sądzisz, że kupując 10 razy "lepszą" kartę audio nie usłyszysz tego samego? Zainwestuj tę różnice w dobre procesory - wtyczki/sprzęt, w dobre biblioteki brzmieniowe, dodatkowy odsłuch, w nagrania, gdzie masz wzorcowe aranżacje, miksy, na których się podszkolisz niezależnie od swojego obecnego poziomu - całe życie warto się uczyć itd. To są elementy realnie wpływające na jakość. Powyżej typowo amatorskiego poziomu sprzętu różnice i opinie o nich są z reguły oparte o czysto subiektywne odczucia - z reguł chwali się to, co się ma.
> Teraz dalej...latencja..no ok RME Babyface to nowoczesna karta ale moim zdaniem USB to jest USB nie ważne czy w 2000 roku czy w 2005 czy 2014..
Oczywiście, że jest ważne. Standard komunikacyjny to jedno. Ale obciążenie systemu przez złącze USB 15 lat temu skutkowało znacznymi problemami z kartami na USB. Współcześnie obsługa nawet USB 2.0 przez chipsety jest kompletnie pomijalna. Tym bardziej w Twoim przypadku, kiedy interesuje Cię wysłanie z komputera do odsłuchów jednego strumienia stereo. Przy czym RME po stronie swoich urządzeń ma własne rozwiązania USB, które gwarantują stabilną pracę wielokanałową. USB to magistrala, która później i tak trafia tam, gdzie PCI/PCIe, będąc jakimś tam pośrednikiem, ale kompletnie się tym bym nie przejmował. Zobacz, że masz rozwiązania MADI na USB, a różnica w ilości kanałów jest wręcz przytłaczająca i one po prostu działają.
> tak jak wyżej pokazałem jest test i jakoś dziwnie RME Babyface odstaje, mimo że najlepsze sterowniki to i tak nie dociąga to tego pułapu kart PCI/PCI-e oraz Fire-wire interfejsów bo po prostu inaczej się to komunikuje z komputerem i tego się najbardziej obawiam..
Gdyby tak było, producenci kart audio - przecież obok RME masz tego na pęczki - dawno zmieniliby intefejs.
> tak jak pisałem 9632 mimo że karta archaiczna to z tym aspektem nie było Żadnych problemów.
Ale PCI wypadło z rynku. USB, FW, TB dają Ci mobilność i znacznie lepsze perspektywy na przyszłość.
> Łączenie Behringera to po cholere w ogóle RME Babyface? Nie lepiej Focusritte Saffire Pro 40?
A czemu nie X, lub Y? Chciałeś rozbudowy to pokazałem, że nie musi być droga, bo coś tam od rzeczy było, że ADAT to droga technologia.
W RME masz funkcjonalność TotalMix, której jak dotąd żaden inny producent nie zdołał pokonać. A możliwości sterowania tego protokołem Mackie nie wspominając. To jest to, z czego ja nie potrafię zrezygnować i pomimo ceny od kilkunastu lat używam interfejsów RME.
> Bo skoro słychać ponoć różnice w jakość pomiędzy RME 9632 a Lynx L22 są testy np:
http://www.audiocircle.com/index.php?topic=15994.0 />
Pytanie, czy słychać, czy widać na wykresie. No i jaki to ma związek z aranżowaniem...
> no coś musi być na rzeczy..poza tym z tego co wiem RME nie ma najlepszych przetworników, ma dobre oprogramowanie, sterowniki ale Lynx jest lepsze, Apogee też..
Mitologia. Przy czym przetwornik to tylko cząstka sukcesu. Współczesne Creative'y biją przetownikami na głowę mega wypasione systemy sprzed kilkunastu lat. Parę lat po taki Pro Toolsowym 24 IO te same przetworniki były bodajże w Audigy z 200 zł...
> A jeśli to są pierdoły i nie warto tym się zajmować to czemu nie lepiej kupić ESI? E-MU?
Ze względu na sterowniki, soft, DSP, funkcjonalność, wsparcie i jakość całego toru audio.
> Zastanawia mnie też fakt że skoro targetem dla Babyface jest muzyk który nagrywa coś przy pomocy laptopa to czemu PRO karta nie jest Delta 10/10
Bo generowała masę problemów. Jest rackowym dużym urządzeniem, nie jest mobilna, stara jak świat, latencja nieciekawa, bez możliwości komutacji, bez nawet 5% funkcjonalności takiej RME Babyface.
> albo Saffire Pro 40..które kosztują po 1700 zł...
Np. bo nie oferuje np. Total Mix.
> To znaczy że co UC które ma 36 kanałów to jest już PRO interfejs? ale tyle samo ma AIO albo 9632
Ale to nie są karty mobilne. Inne wymania.
> a wg mnie to też są raczej karty pod home recording..
> RME Madi, Raydat te są bardziej do studia..
:) Bo? Technologię dobierasz do potrzeb, a nie, że nazwiesz ją PRO. MADI w domu? Jak uznasz, że potrzebujesz, to kto Ci broni?
> Tak no ja potrzebuje czasem coś w domu dokończyć no ale tak jak pisałem ja nie chce iść w OS X od razu..mnie interesuje możliwosć dokończenia czegoś.
??? Przecież Hackintosz pracuje pod kontrolą OS X... To czego Ty w końcu potrzebujesz?
> To po co mi Mac Pro 12 rdzeniowy, 32 Gb Ram i nie wiem Apogee Ensemble?
Bo więcej zrobisz na nim z Babyface, niż na karcie ze kilkanaście tysięcy i komputerze za 1500 zł.
> Czego w 40% nawet nie wykorzystam?...
To dlaczego zastanawiasz się różnicami w jakości będącymi poza granicami ludzkiej percepcji, a widoczne jedynie w testach i w imię czegoś, czego nie słyszysz chcesz wydać kilkaset/tysięcy więcej?
> czy Babyface nie jest gorsze w brzmieniu niż inne interfejsy RME.
Jak będziesz miał do przewiezienia 10 szaf z IKEI, to co Ci wypasionym Mercu kabrio, kiedy zapakujesz się z tym tylko do Robura? :D Przecież nie jest istotne, co sprzęt teoretycznie może, kiedy nie ma u Ciebie zastosowania?
Reasumując. Nie rozumiem pędu do rzeczy kompletnie nie mających znaczenia w określonej pracy. Nie rozumiem fetysza w postaci posiadania mega wypasionego przetwornika, jeżeli nie będę rejestrował gwiazdy, który po prostu za to nie zapłaci :) Nie rozumiem podniecania się gratami, które są niefunkcjonalne, pomimo, że w testach wykazują coś, czego nietoperze nawet nie słyszą. Nie rozumiem tego, że zamiast inwestować w dobry, stabilny komputer, kartę ze stabilnym sterownikiem, który pozwoli mi pracować, a nie walczyć ze sprzętem, dobry soft/host, dobre wtyczki, biblioteki brzmieniowe, akustykę pomieszczenia odsłuchowego i dostosowane do niego (!) odsłuchy, nauczenie się tej akustyki i brzmienia, szuka się w zamian sprzętu kompletnie z innej bajki i pałuje ty, że AD ma 113 czy 114 SNR. Już napisałem - przecież ocenią robotę po wartości muzycznej - kompozycji, aranżacji, pomyśle, poprawności zgrania.
Widzę kolego, że totalnie błądzisz. Dywagujesz nie tym sprzęcie, przytaczasz jakieś nic nie znaczące wyniki testów. Przemyśl priorytety i posłuchaj rady - wybierz soft do pracy, dobierz do niego platformę sprzętową. Kup dobry markowy komputer lub zbudowany przez kogoś, kto tym zajmuje się i wie, jakie są potrzeby pracy studyjnej. Zainwestuj w biblioteki, wtyczki. Adaptuj pomieszczenie, dobierz odsłuch, naucz się w nim słuchać. Kup kartę o takiej funkcjonalności, która jest Ci niezbędna do pracy, niech ma parametry współczesnego sprzętu z conajmniej średniej półki home recordingu, niech ma poważny support, który dostarczy sterowników czy poprawek, gdyby okazały się niezbędne. Popracuj na tym co najmniej kilka miesięcy i sam się przekonasz, który z elementów ma znaczenie i co poprawić. Gwarantuję, że prędzej wkurzy się wieszający się sterownik od badziewnej karty, huczący komputer, zaszumione i walące aliasem próbki w taniej bibliotece brzmieniowej, złe oświetlenie, zła/głośna klimatyzacja lub jej brak, niż kompletnie nieuchwytne różnice w przetwornikach kart audio.
Pozdrawiam,
Jacek