Ostatnio nie miałem ani czasu, ani siły, ani pieniędzy by zająć się starym, resetującym się Korgiem. Niedawno jednak z moim nowszym, działającym M1 pojechałem do serwisu w celu wymiany kilku przycisków i paru kosmetycznych zabiegów. Przy okazji zleciłem w serwisie następującą rzecz - z jednego instrumentu przełożyć kolejno różne części i sprawdzać, kiedy działający instrument się zresetuje. Niestety, wypadła mi nagła próba - byłem zmuszony odebrać instrument z serwisu wcześniej - przyciski były już wymienione. Przywiozłem instrument na próbę, zaczęliśmy grać i... po chwili zresetował się! Od razu mówię, że potrafię oba instrumenty rozpoznać - pierwszy był zmasakrowany pod względem obudowy - drugi jest naprawdę idealny wizualnie. Zdenerwowany dzwonię do faceta z serwisu. Co się okazało - facet zaczął przekładać części, ale przez fakt, ze przyjechałem wcześniej, nie zdążył przełożyć zamienionej części części do starego instrumentu. A zamienił - tak jak mówił dawno temu Pan Preceli - ZASILACZ! Próba szła opornie, ale problem, mam nadzieję, został zażegnany. Odwiozłem dziś M1 do serwisu w celu zamienienia zasilacza, a w starym M1 zostanie wymieniony zasilacz, potem sprzedam instrument.
Jestem ogromnie wdzięczny koledze Preceli za pomoc i trochę żałuje, że Pan w serwisie nie przyjrzał się zasilaczowi od razu, tak jak było zalecane w temacie...
Pozdrawiam i dziękuje!
