prądokatastrofa w pracowni

Jeśli masz problem związany ze sprzętem stosowanym w domowym lub profesjonalnym studiu, to tu jest odpowiednie miejsce, aby się nim zająć.
anaklet
Posty:5
Rejestracja:niedziela 23 mar 2014, 00:00
prądokatastrofa w pracowni

Post autor: anaklet » niedziela 23 mar 2014, 04:21

Na wstępie witam wszystkich, to mój pierwszy post i temat. Zapewniam, że przed założeniem go przeszukałem już forum, i to, co przeczytałem, częściowo rozjaśniło mi obraz i skalę problemu.


Otóż, przeprowadziłem się niedawno z bloku z lat '80 do kamienicy z lat 50, i razem ze sobą przeniosłem swoją pracownię muzyczną. W nowym miejscu pojawił się zespół problemów, jakich do tej pory nie doświadczałem - chodzi o brum sieciowy i wszelkiego rodzaju ćwierkania, rodem z telegraficznej korespondencji z ufoludkami. Wszystkie połączenia realizowane na gniazdach i kablach symetrycznych. Kolejne etapy badania problemu i próby zaradcze wyglądały następująco:


1. Niski brum dobywał się z monitorów w konfiguracji: MBox zasilany z firewire z kompa stacjonarnego - mikser Soundtracs Solo - monitory Yamaha MSP5. Wszystko uziemione, mam w pokoju 6 podwójnych gniazdek, "rozmnożono" je w czasie remontu, wyprowadzając osobny obwód tylko dla pracowni z bezpiecznikiem na tablicy w mieszkaniu. Uziom był dodany specjalnie do pracowni w trakcie remontu mieszkania. Wszystkie sprzęty zasilane z dwóch gniazdek obok siebie. Używałem nie najtańszych listew kupionych w sklepie komputerowym.



2. Jako, że w czasie przenosin zmieniłem mikser, podejrzewałem najpierw jego o jakieś problemy. Okazało się jednak, że wypięcie z miksera jacków prowadzących z wyjść kompa niweluje brum, którego śladowe ilości słychać już tylko przy ekstremalnych rozkręceniach odsłuchów i sumy w mikserze. Hipotezę o pętli mas potwierdziło podłączenie odsłuchów bezpośrednio do interfejsu, brum był dużo głośniejszy. Zaznaczam, kompletnie nie znam się na prądzie. Idąc za radą kolegi z lokalnego studia komercyjnego, zasiliłem testowo odsłuchy przez przedłużacz bez bolca uziemiającego. Brum znacząco spadł, choć nie zniknął zupełnie, tym razem będąc ciut większy przy podłączeniu przez mikser.




3. Teraz zaczyna się najciekawsze. Podłączyłem Korga Kronosa do miksera (przewody symetryczne), zasilając go z uziomem z gniazdka w przeciwnym końcu pokoju (to raptem max 5 metrów po skosie). Brum i syf przerosły to, co było słychać z kompa na samym początku, coś okropnego. Zmieniłem mikser na małego Begringera używanego do odsłuchu na koncertach, brum nadal trwał. Kombinując jak łysy pod górę, włączyłem Kronosa bez uziomu, pierwsze dotknięcie jackiem gniazdka wejściowego w mikserku "wywaliło" z układu MBoxa (pro tools natychmiast raportował o utracie połączenia z interfejsem, które wróciło po restarcie kompa i wyjęciu/włożeniu wtyczki firewire), a mnie kopnął z sygnałowego jacka prąd. Poradzono mi odwrócenie wtyczki zasilającej kronosa. Brum zniknął i nic podobnie spektakularnego już się nie stało, ale dźwięk z Kronosa był wyraźnie zdegradowany jakościowo. Podłączyłem więc Kronosa z uziomem do tej samej listwy co mikser. Brum spadł mocno, dźwięk wrócił do normy, jednak gdzieś w głębi cały czas słychać nadawanie do ufoludów, które nagrywa się z dźwiękiem z klawisza i zaczyna być zauważalne po kompresji. Tak nie może zostać...




Z chęcią zaprosiłbym do siebie zawodowego elektryka i zlecił jemu rozwiązanie problemu, ale obawiam się, że ktoś, kto nie ma styczności z prądem w temacie audio, nie pomoże za bardzo. Co robić???



Z góry dziękuję za pomoc.


 


 


anaklet
Posty:5
Rejestracja:niedziela 23 mar 2014, 00:00

Re: prądokatastrofa w pracowni

Post autor: anaklet » niedziela 23 mar 2014, 05:08

Zrobiłem jeszcze kilka dodatkowych testów. Sygnał z Kronosa idący przez Soundtracksa ma strasznie niski poziom, jak na swoją dynamikę i ustawienia hebli. Podłączyłem więc wszystko przez tego śmiesznego Behringera, który oczywiście nie ma uziomu, bo ma zewnętrzny zasilacz. Różnica W dynamice to przepaść, szumu z kompa i brumu też nie słychać. Czyżby więc to jednak była kwestia miksera? Podłączenie Soundtracsa bez uziomu nie daje takich cudownych rezulatatów, choć z drugiej strony nagrywałem przyzwoity mikrofon pojemnościowy przez niezły preamp lampowy - dalej Soundtracs i interfejs - i zapas dynamiki był więcej niż dobry, a syfu w nagranym sygnale nie było.


Dodatkowo, samo włączenie komputera, power on, nawet bez kabli z interfejsu w mikserze, objawia się pojawieniem w odsłuchach odległego pyrkania. Wszystko to nie dotyczy tego Behringera...



Ech.


ODPOWIEDZ